-

jacek-drobny

Szwedzka świątynia Salomona na planie angielskim

Wszystko zaczęło się i skończyło zarazem w 1833 roku. Mówiąc w skrócie, było to tak – nowy Bóg Oświecenia został skonstruowany, zarysy doktryny religijnej były – po Newtonie - coraz lepiej widoczne, lecz wyraźnie w całej tej konstrukcji brakowała pierwiastka ludzkiego. Brakowało nowych kapłanów.

Samuel Taylor Coleridge, będący u kresu żywota, po latach odosobnienia i konsumpcji opium,  niespodziewanie pojawił się publicznie i zaproponował odrzucenie używanego dotychczas powszechnie terminu „filozof przyrody” na określenie badacza, człowieka nauki. Argumentował, że „filozof przyrody” to zbyt rozległe i przez to nieostre pojęcie, nie opisujące właściwie swojego intencjonalnego desygnatu. Wystąpienie jego miało charakter stwierdzenia ex cathedra i nie pozostawiało żadnego pola manewru słuchaczom. Coleridge był wtedy uznanym romantycznym poetą, angielskim Mickiewiczem, wczesnoromantycznym archetypem dzisiejszego neokonserwatysty z trockistowskim epizodem w młodości.

W odpowiedzi William Whewell, jeden z czterech członków Filozoficznego Klubu Śniadaniowego z Cambridge zaproponował wprowadzenie nowego słowa  -scientist,  na wzór terminu artist – w miejsce postponowanego „filozofa przyrody”. Skoro artysta tworzy dzieła sztuki, to twórca prac naukowych niech będzie naukowcem – stwierdził. Whewell był członkiem XIX-wiecznej „czwórki z Cambridge”, kto wie czy nie bardziej wpływowej niż bardziej dziś znana „piątka z Cambridge”.

Operacje na języku nie są wcale zabawą sfer wyższych. Siatka pojęciowa determinuje nasze postrzeganie świata. Nowe pojęcia przeorganizowują także naszą przeszłość. Słowa zmieniają swoje znaczenie w sposób przypadkowy, czasami zaś zmiana ta jest wynikiem zamierzonej operacji propagandowej.

Nasz świat określa się  niekiedy, w odróżnieniu od Wieków Ciemnych, owocem rewolucji naukowej.

Rewolucja- teraz to określenie gwałtownego, czasem krwawego przewrotu. Pierwszym nowożytnym użyciem tego słowa był tytuł dzieła Mikołaja Kopernika De revolutionibus orbium coelestium, tłumaczone – jak wszyscy dobrze wiemy –jako O obrotach ciał niebieskich. Tłumaczenie to jest nieprawidłowe i ma na celu ukrycie prawdziwych intencji Kopernika. Revolvo, revolvere – słowo to w średniowiecznej łacinie oznaczało dosłownie toczyć się (po kole) nazad (przeciwnie do ruchu wskazówek zegara), w przenośni zaś oznaczało powrót do starych dobrych zasad, przywrócenie minionego porządku. W przypadku Kopernika szło nadto o przywrócenie i właściwe usytuowanie porządku tajnego, o czym bezceremonialnie pisał w liście do papieża Pawła III. Do naszych czasów łacina średniowieczna przetrwała w marce samochodowej Volvo – tocz się (do przodu).

Kiedy w 1688 roku Wilhelm Orański z powodzeniem przeprowadził inwazję Anglii, odbyła się ona pod hasłem przywrócenia porządku politycznego i religijnego wprowadzonego w Anglii przez Tudorów i dlatego zapamiętana jest jako Chwalebna Rewolucja. Dzisiejsze znaczenie słowo rewolucja uzyskało wiek później we Francji, choć i tam – jak zwykle w takim przypadku, głównym hasłem na początku tych nieszczęśliwych wypadków był powrót do minionego czasu, tym razem do starych, średniowiecznych uprawnień Parlamentu.

Termin nauka w dzisiejszym znaczeniu pojawił się XVIII wieku. W języku polskim w dalszym ciągu ma on szersze i bardziej tradycyjne znaczenie niż w angielskim (polska Nauka to zarówno angielskie Learning, jak i Science lub Knowledge czy Education). W średniowiecznych uniwersytetach nie uprawiano nauki, tylko wykładano sztuki wyzwolone. W tamtym czasie po naukę szło się do szewca czy kowala – tak jak i dzisiaj. W okresie Odrodzenia pojawiła się Scienza, z reguły w kontekście magii, okultyzmu albo kabały. Nauka zaczęła oznaczać wiedzę przeznaczoną wyłącznie dla wtajemniczonych. Pod koniec Odrodzenia popularna zaczęła być „filozofia przyrody”. Fundamentalne dzieło Izaaka Newtona nazywa się Matematyczne podstawy filozofii przyrody.

Najbardziej znany ekonomista XX wieku John Maynard Keynes miał, jak przystało na Anglika, swoje hobby. Należało do nich zbieranie pamiątek po sławnych ludziach. W 1936 roku dom aukcyjny Sotheby wystawił na sprzedaż kuferek przechowywany od 200 lat w rodzinie bratanicy Newtona, Katarzyny Barton. Keynes kupił ten kufer. Po otwarciu okazało się, że znajdują się w nim niepublikowane prace Izaaka Newtona, w olbrzymiej części poświęcone alchemii i magii. Okazało się także, przez okazji, że Izaak Newton przez całe swoje dorosłe życie był arianinem.

Aby zrozumieć znaczenie tego odkrycia, po raz kolejny musimy odwołać się do etymologii. Wszyscy dobrze wiemy, że Izaak Newton stworzył teorię grawitacji – sformułował prawo powszechnego ciążenia. Ale czy na pewno? Początek wieku XVI był epoką gwałtownych zmian w języku angielskim. Pojawiło się w nim wiele nowych słów. Należało do nich słowo gravity, rozumiane jako powaga (weighty dignity). Newton – idąc za wezwanie Kopernika – aby geometryzować nasze rozumienie świata, sformułował wzór określający jak powaga boska działa w naszym świecie. Nigdy nie wyjaśnił czym jest samo gravity. Nie wiemy tego do dzisiaj. A samo słowo gravity, w oparciu o sposób  jego użycia przez Newtona, w miejsce powagi zaczęło znaczyć siłę przyciągania. Można by tutaj szyderczo zacytować jako komentarz znane szeroko powiedzenie Marksa: Filozofowie dotąd tylko objaśniali świat, chodzi jednak o to, by go zmieniać. Newton odniósł sukces i stał się ojcem współczesnej nauki, kiedy przestał badać substancje, a zajął się opisywaniem matematycznych formuł według których działają niezrozumiane siły. Od tej pory ujęcie jakiegoś zjawiska w matematycznej formule utożsamia się z jego zrozumieniem. Nie byłoby to takie złe, gdyby podejście to było wystarczające. Lecz takie nie jest.

Geometryzacja i matematyzacja naszej wiedzy to, po Newtonie, tryumfalny marsz postępu. Wiek  pary i elektryczności zakończył się w 1900 roku w Paryżu na Kongresie Matematyków. Dawid Hilbert przedstawił tam listę 23 fundamentalnych zagadnień matematycznych, których rozwiązanie miało zakończyć budowę całego gmachu matematyki. Niestety w 1931 roku w Wiedniu 25-letni student Kurt Gödel opublikował tak zwane twierdzenie o niezupełności. Sam dowód twierdzenia nie jest skomplikowany i zdolny maturzysta jest w stanie powtórzyć samodzielnie rozumowanie Gödla. Z twierdzenia tego wynika, że matematyka nie jest i nigdy nie będzie nauką zamkniętą i zakończoną. Gödel udowadnia, że zbiór twierdzeń dających się udowodnić w języku matematyki jest mniejszy od zbioru zdań prawdziwych. Innymi słowy, jeżyli przyjąć, że matematyzacja wiedzy przybliża nas do prawdy, to jest to i zawsze będzie tylko część prawdy.

Nauka we współczesnym znaczeniu to przede wszystkim instytucje. Wśród nich naczelne znaczenia mają akademie nauk. Pierwszą w Europie była Accademia dei Segretti założona w Neapolu w roku 1560 przez Giambattistę della Porta. Instytucja ta spotkała się z zarzutami uprawiania okultyzmu i została rozwiązana w 1580 roku. Spośród kilku założonych później instytucji warto wymienić Academia degli Uranici założoną w 1587 przez Fabia Paoliniego, który opublikował później księgę Hebdomades odzwierciedlającą dyskusje prowadzone w tej Akademii. Hebdomades składa się z 7 ksiąg, z których każda składa się z 7 rozdziałów. Siódemka ta jest wielce znacząca. Jest ona zarówno znakiem alchemicznym (Salomon postawił dom swój na 7 słupach mądrości), jak i wezwaniem neopitagorejskim – na które później odpowiedział Newton. Historycy idei twierdzą, że Hebdomades reprezentuje okultystyczny rdzeń renesansowego neoplatonizmu z silnymi wpływami weneckiego hermetyzmu (innymi słowy – coś wyjątkowo obrzydliwego).

Wszystkie te próby powołania akademii były – można tak rzec – inicjatywami prywatnymi. Nawet powołanie Academia Naturae Curiosorum w 1652 roku (znanej lepiej pod nazwą Leopoldiny ) nie zmienia istoty rzeczy.

Innowacja sensu stricto  pojawiła się w Anglii w połowie XVII wieku.

W 1645 roku w Londynie grupa osób, zwanych wówczas filozofami natury, zaczęła zbierać się w Kolegium Greshama. Inicjatywa ta była i jest tak ważna dla Wielkiej Brytanii, że w 2012 roku Elżbieta II powtórzyła za zgodą komisji swojej Tajnej Rady przywilej królewski Karola II Stuarta z 1662 roku nadający tej grupie osobowość prawną, majątek w postaci nieruchomości, a także szczególne uprawnienia, takie jak na przykład bezpłatne pozyskiwanie od Korony ciał skazańców.

Nazwę zalegalizowanego wówczas Towarzystwa Królewskiego powinniśmy czytać na kilku poziomach. Po pierwsze – królewskie, czyli pod nadzorem i opieką króla, na chwałę koronie. Po drugie – królewskie, czyli definiujące władzę królewska (podobnie towarzystwo entomologiczne, zajmujące się owadami). Po trzecie – królewskie, bo nawiązujące do Salomona, czyli bezpośrednio wskazujące alchemię, jako główny przedmiot zainteresowań).

Zainteresowanie władzą królewską wśród członków Towarzystwa Królewskiego nie ograniczało się do sfery teorii. Bez udziału jego prominentnych członków inwazja Wilhelma Orańskiego w 1688 roku byłaby bez szans. Warto też wspomnieć, że jedynym polskim władcą utrzymującym relacje z Towarzystwem był Stanisław August Poniatowski.

Św. Paweł uczył, że władza pochodzi od Boga. Przez długi czas uznawano także, że władcy również uzyskują sankcję boską. Widomym znakiem łaski bożej był przez stulecia sakrament namaszczenia na króla. Wszyscy protestanci odrzucili ten sakrament wraz z odmową uznania autorytetu biskupa Rzymu.  A protestanci angielscy pokazali, co to znaczy w praktyce. Najpierw Elżbieta Tudor przyznała sobie prawo jurysdykcji na całym światem i uwięziła królową Szkocji Marię Stuart, po czym skazała ją na śmierć (za zdradę korony angielskiej). Oliwer Cromwell poszedł znacznie dalej pozbawiając państwo angielskie resztek złudzeń co do nadprzyrodzonej opatrzności czuwającej nad osobą króla i ściął Karola I Stuarta.

Śmierć i wygnanie kroczyły u boku Stuartów. Ich władza w królestwie Anglii w wieku XVII-tym była zaledwie zakładnikiem grup interesu rządzących od czasów państwa policyjnego Tudorów. Mniejsza o Stuartów, ale na braku ponadnaturalnej sankcji władzy państwowej traciła przede wszystkim korona angielska. Każda władza wymaga, dla swojej skuteczności i trwałości, czegoś, co politolodzy nazywają legitymizacją.

Książeczka zaiste złota i niemniej pożyteczna jak przyjemna o najlepszym ustroju państwa i nieznanej dotąd wyspie Utopii – książka z roku 1516 napisana przez Tomasza Morusa przedstawia idealne państwo i idealny system społeczny. To znacznie ważniejsze dzieło niż przereklamowany Książe Nicolo Machiavellego. Machiavelli pisał o takich sposobach zdobycia i sprawowania władzy, jakie są dostępne po odrzuceniu rygorów moralności katolickiej. Tomasz Morus w Utopii zarysował ambitny program inżynierii społecznej. Od tej pory sprawowanie władzy nie polegało już na sprawnym układaniu istniejących części, lecz na potraktowaniu wszystkich elementów ziemskiego bytu jak kawałków plastycznej gliny dającej formować się w zręcznych rękach rzemieślnika w dowolny sposób. Morus w Utopii określił również niektóre cele inżynierii społecznej – szereg z nich zrealizowano dopiero w naszych czasach – kapłaństwo kobiet czy eutanazję (w Utopii w rozdziale o niewolnikach).

Protestancka Anglia potrzebowała nowej nadprzyrodzonej sankcji, równie powszechnie akceptowanej i bezdyskusyjnej jak nauczanie Kościoła w średniowieczu. Konieczne było także wytworzenie wartości duchowych pozwalających unieważnić narodowy charakter kościołów protestanckich. Temu celowi miała służyć od 1662 roku alchemia wymieszana z filozofia naturalną, a wszystko to ujęte w instytucjonalnych ramach. Nowy Kościół potrzebował nowych instytucji. Jak wielka była ta potrzeba wskazuje chociażby przykład kopernikańskiej hipotezy heliocentrycznej akceptowanej powszechnie już w drugiej połowie XVII wieku (opus magnum Newtona opublikowano w 1687 roku), podczas gdy pierwsza obserwacja astronomiczna mogąca (przy pewnych dodatkowych założeniach) wskazać na trafność modelu kopernikańskiego została wykonana dopiero w 1728 roku przez Jamesa Bradleya (wtedy dokonano pomiaru aberracji gwiezdnej).

Zrozumienie sensu wydarzeń historycznych łatwiejsze jest, kiedy odwołamy się do ich szerszego kontekstu. W tym przypadku wiemy doskonale, że oprócz Anglii powinniśmy wziąć pod uwagę Niderlandy i Szwecję. W tych krajach właśnie bądź to sprawdzano prototypy nowych instytucji współczesnego państwa przed ich wprowadzeniem w koronie angielskiej (tak było w przypadku banku centralnego i pieniądza fiducjarnego), bądź też weryfikowano ich zdolność do rozprzestrzeniania się po świecie i przekształcania kolejnych terytoriów na nową modłę. W końcu też – warto sobie uświadamiać takie szczegóły – lepiej to wygląda, kiedy Nagrodę Nobla przyznaje Szwedzka Królewska Akademia Nauk w Sztokholmie niż Towarzystwo Królewskie w Londynie (lepiej przecież prezentowała się propagandowo władza sowiecka tworząc Układ Warszawski niż ewentualny Pakt Moskiewski).

Wprawdzie już w 1710 roku w Uppsali powołano do życia akademię nauk (jak to dzisiaj byśmy powiedzieli, gdyż instytucja ta kilkukrotnie zmieniała nazwę), lecz zajmowała się ona sprawami interesującymi wyłącznie pracowników uniwersyteckich i mieściła się w Uppsali.

Ta właściwa Szwedzka Królewska Akademia Nauk została założona w okolicznościach bliźniaczo podobnych do tych, które towarzyszyły ustanowieniu Towarzystwa Królewskiego. System polityczny zdawał się być w okresie rozpadu i nowa instytucja została utworzona jako jeden z elementów nowego ładu. Dlatego też, kiedy w 1739 roku  kilku członków stronnictwa Kapeluszy otrzymało przywilej króla Fryderyka I na utworzenie kolejnej akademii nauk, to akademia ta nie była zaprojektowana jako instytucja nauki, ale element systemu władzy.

Działalność stronnictwa Kapeluszy i przeciwnej mu partii Czapek w XVIII-wiecznej Szwecji jest fenomenem do złudzenia przypominającym podział polityczny w Polsce przedrozbiorowej. Kiedy patrzymy wstecz, to widzimy i w Polsce, i w Szwecji, czy też innych krajach wiele rozmaitych linii podziałów. Jednakże nigdy nie kształtują się one tak prosto jak miało to miejsce od XVIII wieku, dzieląc klasę polityczną na tylko 2 grupy, o bardzo zbliżonym potencjale, zmagające się ze sobą przez pokolenia, marnotrawiąc zasoby, czas i okazje.

Jedynym wcześniejszym fenomenem tego rodzaju zdaje się Wojna Dwóch Róż, angielska 30-letnia wojna domowa Yorków i Lancasterów. Zmagania te tak dalece wyczerpały zasoby obu rodów, że przybłęda znikąd, człowiek o nikłych prawach do korony angielskiej, Henryk Tudor, zwany później Henrykiem VII, mógł z grupą 2 tysięcy francuskich najemników najechać Anglię i zdobyć pod Bosworth koronę królestwa. Elity ukształtowane w czasie panowania Henryka VII doszły do pełni władzy dopiero za rządów jego nierozgarniętego syna Henryka VIII. Zmagania Lancasterów i Yorków były dla nowej elity władzy i pieniądza nie tylko przestrogą i wytyczną co do zasad polityki wewnętrznej, ale – jak się wydaje – stały się jedną z podstaw prowadzonej przez królestwo Anglii polityki zagranicznej. Swoiste anglosaskie divide et impera zostało zinterpretowane w duchu morusowskiej inżynierii społecznej. Zaangażowanie zasobów korony musiało być poprzedzone starannie zaprojektowaną linią podziału w nowych terytoriach podporządkowanych.

Inicjatywa powołania nowej akademii pojawiła się w Szwecji w szczególnym czasie.

Fundamenty porządku politycznego w naszej części świata położone zostały podczas III Wojny Północnej. Pod jej koniec w Warszawie odbywał się w 1717 roku Sejm Niemy. W tym samym czasie wojska moskiewskie wkroczyły, na zaproszenie króla polskiego, na Litwę. W 1720 roku w Poczdamie Moskwa i Prusy podpisują układ mający utrzymać państwo polskie w stanie trwałej niemocy. Rzeczpospolita Obojga Narodów na stulecia traci wtedy podmiotowość polityczną. Po bitwie pod Połtawą w 1709 roku wydaje się, że dzieje Rzeczpospolitej i Szwecji zaczynają biec zupełnie odrębnie. Niesłusznie. Wydarzenia z obu sąsiadujących przez Bałtyk krajach biegną w rzeczy samej nad wyraz równolegle. Historia nasza jest do tego stopnia związana, że w 1772 roku król szwedzki Gustaw III dokonuje zamachu stanu, przywracającego uprawnienia królewskie, korzystając z zaangażowania Moskwy i Prus w I rozbiorze Rzeczpospolitej.

 W 1721 roku zakończyła się III Wojna Północna. Konsekwencja pokoju zawartego przez Szwecję i Moskwę w 1721 roku w Nystad dla całej Europy Północnej i Wschodniej były nader ważne. Morze Bałtyckie przestało być szwedzkim mare internum, a sami Szwedzi uświadomili sobie, że byli potęgą  wyłącznie per procura. Szwecja utraciła na rzecz Moskwy Inflanty i Estonię, Ingrię (tam budowano już od kilkunastu lat na okupowanym terytorium szwedzkim Sankt Petersburg) i Karelię, zaś do Prus przeszła władza nad Pomorzem Szczecińskim. Ważniejsze jednak jest to, że wyniku tej wojny Piotr I ogłosił się Imperatorem Wszechrosji, a Moskwa  przyjęła nazwę Cesarstwa Rosyjskiego.

Historycy piszą o ówczesnym sojuszu francusko-szwedzkim. Francja  wzięła udział w wojnie przede wszystkim poprzez działania Turcji. Jednakże to flota angielska i holenderska wsparła Karola XII w ataku na Danię i opanowaniu cieśnin. Po opanowaniu cieśnin angielskie zainteresowanie wojną gwałtownie zmalało. Angielskie ekspedycje wojskowe na Bałtyku miały zawsze ograniczony, ściśle określony cel. I tak na przykład w 1720 roku Anglicy wymusili w ten sposób opuszczenie przez wojska moskiewskie Meklemburgii na rzecz Prus.

Przegrana Szwecji w III Wojnie Północnej, poprzedzona tajemniczą śmiercią Karola XII, zastrzelonego w trakcie oblężenia twierdzy Fredrikshald, otworzyła w historii tego kraju FrihetstidenOkres Wolności. Nad podstawie nowych praw ustanowionych w 1719 i 1721 roku przez ponad 50 lat rządy sprawował parlament, zdominowany na przemian przez Hovpartiet, zwana później Partią Czapek, i Hattpatriet, czyli Partię Kapeluszy. Partia Czapek uznawana jest za partię promoskiewska, Partia Kapeluszy za stronnictwo profrancuskie. Władza królewska była w tym czasie tak ograniczona, że nie można króla nazwać nawet notariuszem sejmu szwedzkiego. Parlament szwedzki miał w tym czasie cztery izby: szlachty, duchowieństwa, mieszczaństwa i chłopstwa. Izba szlachecka składała się z 16 członków i króla jako przewodniczącego. Każdy z członków izby miał jeden głos. Królowi przysługiwały 2 głosy. Co więcej - odpowiednia uchwała sejmowa dawała Tajnej Radzie prawo legalnego fałszowania podpisu królewskiego w przypadku, gdyby król opierał się i odmawiał podpisania uchwały sejmowej.

Postawa Wielkiej Brytanii wobec państw nadbałtyckich zawsze cechowała pomieszanie wielkiej finezji i niezmiennego upodobania w Moskwie i Prusach. Pamiętajmy , że od 1714 roku na tronie angielskim zasiadał Jerzy III elektor Hanoweru i książe  Saksonii-Lauenburga, figurant który do końca życia nie nauczył się mówić po angielsku. Hanower był wśród pomniejszych beneficjentów III Wojny Północnej – na jego rzecz Szwecja utraciła księstwo Bremy.

Kontakty politycznych elit szwedzkich i brytyjskich na początku XVIII wieku zaczęły się zrazu nieszczęśliwie. W 1716 roku jeden z przywódców Kapeluszy opublikował w londyńskiej gazecie The Post Boy artykuł omawiający problem moskiewskiej dominacji nad Bałtykiem. Zarówno miejsce i czas publikacji zdradzały kompletny brak orientacji Szweda w podstawach brytyjskiej polityki. Rok wcześniej wybuchło pierwsze powstanie jakobickie (zwolenników obalonej przez Chwalebną Rewolucję dynastii Stuartów) a pismo The Post Boy oskarżone było o sprzyjanie rebelii. W rezultacie autor, Carl Gyllenborg, został wtrącony na trzy miesiące do więzienia.

Późniejsze relacje brytyjsko-szwedzkie oparte były przede wszystkim na osobistych relacjach przywódcy wigów Roberta Walpole (premiera w latach 1721-1742) i przywódcy Czapek Arvida Horna (w latach 1720-1738 kierował Szwecją jako przewodniczący Tajnej Rady). Promoskiewska orientacja Czapek polegała na ścisłej współpracy z Wielką Brytanią i przyjmowaniu subsydiów z Moskwy. W Szwecji, w której utraconą wielkość państwa kojarzono z moskiewską agresją, polityka probrytyjska, i wynikający stąd alians z Moskwą (zwaną przez niektórych Rosją), była ryzykowna i na dalszą metę nie do utrzymania. Działo się to – pamiętajmy – zanim wymyślono coś takiego jak polityka neutralności. Można nawet postawić hipotezę, że neutralność  militarną wymyślono właśnie po to – aby blisko i bez wyrzutów sumienia współpracować z sojusznikiem największego wroga.

W takich krajobrazie politycznym powstał zamysł utworzenia akademii nauk w Sztokholmie. Akademia ta miała zostać, podobnie jak Towarzystwo Królewskie w Londynie, metapolitycznym wehikułem kształtowania opinii, popularyzacji wybranych idei i elit, a w konsekwencji późniejszych wydarzeń, narzędziem polityki zagranicznej.  Zauważmy, że w Szwecji od 1710 roku działało przy uniwersytecie w Uppsali Collegium curiosorum przemianowane w 1719 roku na Societas Literaria Sueciae, a w 1728 roku na Societas regia literaria et scientarium i które wtedy właśnie uzyskało przywilej królewski. Od połowy XVIII wieku do dziś instytucja ta nosi nazwę Societas regia scientarum upsaliensis, Królewskie Towarzystwo Naukowe w Uppsali. Uppsala leży 70 km na północ od Sztokholmu. jeden dzień jazdy konnej w tamtych czasach. Utworzenie nowej akademii w Sztokholmie miało zatem zupełnie inny cel, niż organizacja prac naukowych. Prawdopodobnie też prac naukowych nie było zbyt wiele.

Kalendarz wydarzeń był bardzo klarowny. Wspomniany wyżej Gyllenborg oskarżył w 1739 roku w sejmie Tajną Radę o kradzież pieniędzy publicznych. Oskarżenie nie wywołałoby trwałych skutków, gdyby nie wsparcie Kapeluszy przez tzw. szlachtę z portu, której Czapki odmówiły subsydiów na handel rybny. Sejm obalił władzę Tajnej  Rady. Tak jak w Anglii spory wigów i torysów były sporem o metody w ramach jednej rodziny, a prawdziwych dysydentów, którymi byli wtedy jakobici karano tradycyjnie podduszeniem, spaleniem jelit, poćwiartowaniem i wystawieniem resztek na widok publiczny, tak przejęcie władzy przez Kapelusze nie doprowadziło do żadnych poważnych zmian politycznych. Głównym wrogiem nadal była Moskwa, sojusznicy z Zachodu zmieniali się w zależności od wielkości subsydiów dla polityków w  Sztokholmie. Rzeczpospolita zaś nie była przez nich spostrzegana jako samodzielny byt polityczny.

16 kwietnia 1739 Kapelusze przejmują władzę i Carl Gyllenborg zostaje przewodniczącym Tajnej Rady, a już 2 czerwca podpisany zostaje akt utworzenia Królewskiej Akademii w Sztokholmie. W tym samy roku zawarty zostaje z Turcją sojusz antymoskiewski. W roku następnym wybucha następna, ponownie przegrana wojna z Moskwą (zwaną przez niektórych Rosją), kosztująca Szwecję kolejny fragment Finlandii.

Główna instytucja nauki w Szwecji jest organizowana bardzo powoli. Dopiero 31 marca 1741 roku ustalone zostają zasady jej działania. Wśród założycieli Akademii dominują ludzie związani z górnictwem i produkcją metali, szczególnie miedzi. Miarą postępu w Szwecji niech będzie przyjęcie w 1756 roku kalendarza gregoriańskiego, 4 lata po Wielkiej Brytanii Kalendarz ten wprowadził papież Grzegorz XIII w 1582 roku. Jego celem było zapobieżenie opóźnieniu się kalendarza względem roku zwrotnikowego. Kalendarz ten został wprowadzony natychmiast jedynie w Polsce, Francji, Hiszpanii i we Włoszech. W światłych krajach protestanckich opierano się przed wprowadzeniem nowego kalendarza – przede wszystkim dlatego, że dobrym protestantom jakiś papież nie będzie kradł czasu. W rezultacie w XVIII wieku różnica pomiędzy kalendarzem juliańskim a gregoriańskim wynosiła już 11 dni. W konsekwencji można było na początku XVIII wieku wyruszyć z Gdańska 15 września i przybyć do Sztokholmu kilka dni wcześniej.

Innym przykładem postępu, jaki miał miejsce w Szwecji jest Brigitta Holm. W  1755 roku zostaje ona wygnana ze Szwecji na podstawie wyroku parlamentu, gdyż winna była winna zbrodni konwersji z luteranizmu do Kościoła Katolickiego. Kościół luterański w Szwecji jest od początku kościołem państwowym, a to oznaczało (do roku 2000), że Szwed mógł być wyłącznie luteraninem. W 1758 roku miał miejsce w Szwecji ostatni zbiorowy proces o czary (w górniczym okręgu Dalarna).

Jeżeli dziś myślimy o nauce w Szwecji w XVIII wieku, to przychodzą mi na myśl wyłącznie 2 nazwiska – Swedenborga i Linneusza. Po Swedenborgu pozostali nam dzisiaj nieliczni wierni swedenborgianie z założonego przezeń Nowego Kościoła oraz liczne odniesienia w Ziemii Ulro Czesława Miłosza. Linneusz to oczywiście klasyfikacja roślin i zwierząt,  oparta o ten sam zawstydzający i budzący dzisiaj wyłącznie śmiech mechanicyzm, co Człowiek-maszyna Juliana La Mettriego. Dzieło Linneusza to baza pojęciowa niezbędna do stworzenia hipotezy ewolucji przez Karola Darwina oraz narastające wraz z postępem badań DNA kontrowersje związane z błędnymi podziałami w świecie żywych istot. Linneusz to także ten człowiek, który wprowadził do nauki powstałe na początku XVI wieku w języku angielskim pojęcie rasy. Trudno to dziś pojąć, lecz zanim protestanci nie wzięli się za tworzenie nauki, nikt na świecie nie myślał o ludziach innego koloru skóry jako reprezentantach innej rasy.

Jeżeli Szwedzka Królewska Akademia Nauk to oczywiście Nobel. Bracia Noblowie, to zdobyte w jakiś fantastyczny, trudny do uwierzenia sposób carskie koncesje na eksploatację ropy naftowej w Baku. Słynny noblowski dynamit był jedynie środkiem umożliwiającym wybudowanie linii kolejowych z Baku nad Morze Czarne i sprawny transport kaspijskiej ropy naftowej na światowe rynki. Noblowie to także sojusz finansowy z domem bankowym Rothschildów i wojna cenowa ze Standard Oil Rockefellerów. A w tle majaczy się bolszewicka rewolucja i urodzony w Baku Józef Stalin. Ale to już zupełnie inna historia.



tagi: linneusz  baku 

jacek-drobny
15 maja 2017 09:19
7     3357    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

mniszysko @jacek-drobny
16 maja 2017 11:31

Jest to dla mnie ważny artykuł. W trakcie jego lektury uświadomiłem sobie, że główną funkcją akademii jest stworzenie autorytetu, który będzie przeciwstawiał się autorytetowi papieskiego Rzymu. Nie wspieranie, uzupełnianie, współpraca uznająca autonomię porządków jak to jest w przypadku średniowiecznych klasycznych uniwersytetów ale przeciwstawianie się i  chęć dominacji. Zresztą do dzisiaj w sporach z Kościołem jako argument nie do odparcia podaje się dowody "naukowe".

Od przeczytania tego artukuły jestem ostrożny z używaniem słowa "nauka" i "naukowe". Chcę pogłębiać wiedzę i zdobywać umiejętności. Od "nauki" starać się będę trzymać z daleka.

Dla mnie symboliczne jest i pełne znaczenia, że system opracowany przez Karola Marksa nazywa się "socjalizmem naukowym". Zaś symboliczne narodziny tak pojętej "nauki" widzę w podmianie przedmowy do dzieł Kopernika.

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @mniszysko 16 maja 2017 11:31
16 maja 2017 11:43

Widzę, że Ojciec obrazek sobie wstawił :) piękne!

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @jacek-drobny
16 maja 2017 13:23

Tekst świetny. Inne takie same....

zaloguj się by móc komentować

elzbieta @jacek-drobny
17 maja 2017 17:06

Bardzo cenie sobie Panskie teksty, mam wszystkie "Nawigatory", tak wiec znam Pana niepowtarzalny styl i wiedze - dziekuje za przyjemnosc ich czytania i mozliwosc zdobywania nowej wiedzy.

zaloguj się by móc komentować

orjan @jacek-drobny
17 maja 2017 17:13

Podoba mi sie tutaj.

 

zaloguj się by móc komentować

Tenerka @jacek-drobny
17 maja 2017 22:06

A dla mnie jest to zaskakująca, pełna faktów nowość, którą się świetne się czyta. Widać jaką stratą są niedostępne dla mnie już archiwalne Nawigatory. To dobry pomysł umieszczać tu starsze artykuły. Pozdrowienia dla autora. 

zaloguj się by móc komentować

bolek @jacek-drobny
18 maja 2017 07:36

Człowiek uczy się całe życie. Z niecierpliwością czekam na kolejne teksty. Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować